Jakiś czas temu odpowiedzieliśmy na pytanie dlaczego Japończycy są tacy dziwni, ale okazuje się, że odpowiedź nie była kompletna.
Nie znaliśmy wtedy screenów z klasycznych japońskich filmów z drugiej połowy XX wieku, sprzed epoki cyfrowych efektów specjalnych. Oni to oglądali od dzieciństwa!
Zresztą gatunek "filmów z potworami" narodził się właśnie w Japonii i stamtąd rozprzestrzenił się na cały świat.
Te filmy miały jeden schemat - najpierw pojawia się potwór lub kosmita, co zazwyczaj obserwuje młody naukowiec lub grupa starców.
Nikt im nie wierzy, nawet po nagłym ataku i miejscowej masakrze. Wojskowi nadal ignorują osobę, która to zauważyła. Dopiero ponowny atak potwora i jeszcze większa masakra zmienia postać rzeczy. Na naradzie wszyscy zastanawiają się nad słabym punktem przeciwnika.
Zazwyczaj odkrywa go młody naukowiec, potem armia buduje nową broń i wykorzystuje ją przeciwko wrogowi, który ginie lub ucieka. Finałowa scena? Naukowiec i jego dziewczyna przytuleni obserwują odejście potwora.
Ten gatunek filmowy to po japońsku
kajiū eiga. Narodził się w latach 30. XX wieku, wraz z powstaniem filmów
Wasei Kingu Kongu w 1993 i dwuczęściowego
Edo ni Arawareta Kingu Kongu w 1938, ale tak naprawdę rozkręcił się w 1954 roku po powstaniu filmu Godzilla.
* * * * *
W Polsce tradycje japońskich gumowych potworów kontynuowali m.in. twórcy filmu Wiedźmin z 2001 roku.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą