Pamiętam taką histotię sprzed wielu lat,ktora wydarzyła się w sklepie z dewocjonaliami w mieście Głogów.Podszedł do lady pan,który na pierwszy rzut oka wyglądał dość nieciekawie,w dodatku z bielmem na oku, ale przecież nie do nas należy ocena ludzi po ich wyglądzie,czego byłam naocznym świadkiem.Pan ów zapytał sprzedawcę czy jest wino? (oczywiście w takim sklepie wiadomo,że chodzi o wino mszalne) Sprzedawca zmierzył kupującego z góry na dół i odpowiedział:Jest,ale nie dla pana!!Kupujący na chwilę zaniemówił,po chwili zapytał- a dlaczego?? Na to kupujący z dumną miną odpowiedział:Bo jest,ale dla księży!!! W tym momencie kupujący wyciągnął dowód osobisty i ze skromnością pokazał sprzedającemu mówiąc: Ale ja jestem księdzem!!!!! Chcielibyście widzieć w tym momencie minę sprzedającego
On nie wiedział jak ma chodzić koło tego księdza ,co ma mówić i jak go przepraszać.W końcu okazało się,że tego wina w danej chwili nie ma,ale ma być za dwa dni.I tu sprawdziło się przysłowie,że nie szata zdobi człowieka.
On nie wiedział jak ma chodzić koło tego księdza ,co ma mówić i jak go przepraszać.W końcu okazało się,że tego wina w danej chwili nie ma,ale ma być za dwa dni.I tu sprawdziło się przysłowie,że nie szata zdobi człowieka.
--
"Nie pytaj świata dokąd zmierza,bo nie daj Boże prawdę powie...."