coraz bardziej boli mnie lewe kolano, które prawie 30 lat temu ucierpiało w wypadku samochodowym.
Było mocno stłuczone. Wyszłam z tego i przez wiele lat miałam spokój - biegałam w szpilkach, tańczyłam i skakałam na skakance.
Potem po 15 latach kontuzja się odnowiła. Skutek - atroskopia /usunięcie ciała wolnego/.
Rehabilitacja i trochę mniejsza sprawność. Nie mogłam już biegać, skakać, ale jeszcze chodzić w szpilkach i tańczyć.
Teraz już nic - szpilki czekają, tańce czekają, biegi czekają. Mogę jeszcze ćwiczyć rekreacyjnie i rehabilitacyjnie, ale ciągle boli. Łykam już codziennie tramadol z paracetamolem.
Co na to lekarze ortopedzi - zlecają tylko RTG kolana i dają niesteroidalne leki przeciwzapalne i leki przeciwbólowe, po których mam mdłości i jestem jakaś zamulona.
Na endoprotezę czeka się wiele lat i tak mam żyć na tych lekach, które tak naprawdę nie leczą zwyrodnień, tylko co nieco uśmierzają ból.
Tak naprawdę ta endoproteza to ostateczność, ale wolałabym jej uniknąć, ponieważ operacja taka jest obciążona bardzo dużym ryzykiem powikłań i nie daje 100 % powrotu do pełnej sprawności. Widzę dwie osoby w pobliżu, którym operacja nie powiodła się i jedna chodzi o kulach, a druga osoba na wózku inwalidzkim. Tego się boję.
Zapytałam następnego ortopedy /zmieniam ich, jak rękawiczki/ co dalej. Wiem, że są najnowsze metody leczenia takich schorzeń w postaci wstrzyknięć komórek macierzystych i ewentualnie implantowanie. Oba zabiegi są mniej inwazyjne i rokują naprawdę bardzo dobrze - regenerują chrząstkę stawową. Po miesiącu ponoć ludzie nie odczuwają już żadnego bólu i wracają do normalności.
Niestety, lekarz dał mi bez ogródek do zrozumienia, że nikt mi nie zaleci takiego leczenia i NFZ nie zrefunduje mi najnowocześniejszej metody leczenia z uwagi na mój wiek - czyli, jestem za stara. Że to tylko dla młodych i pracujących, ewentualnie dla sportowców.
Nie dał mi też skierowania na rezonans magnetyczny - prosiłam, bo chciałam dokładnie mieć przebadane kolano, łącznie z tkankami miękkimi, ponieważ sam po badaniu ręcznym stwierdził, że całe kolano mam schorowane. Zlecił kolejny RTG i kolejne leki przeciwbólowe.
Dodał, że rezonans magnetyczny nie jest mu potrzebny, bo on wie, co mi jest, a prywatnie takie badanie kosztuje 500,- zł.
No i smutno mi jest, dlatego że nie stać mnie na prywatne leczenie, bo koszty są bardzo wysokie - najnowsze metody leczenia, jak i endoproteza, to kilkanaście i więcej tysięcy - wizyty po 250,- zł, a chrząstka stawowa znika i stąd ten coraz większy ból.
Co robić? Ma ktoś jeszcze taki problem? Może jest tu jakiś ludzki ortopeda, który poradzi mi coś sensownego.
Było mocno stłuczone. Wyszłam z tego i przez wiele lat miałam spokój - biegałam w szpilkach, tańczyłam i skakałam na skakance.
Potem po 15 latach kontuzja się odnowiła. Skutek - atroskopia /usunięcie ciała wolnego/.
Rehabilitacja i trochę mniejsza sprawność. Nie mogłam już biegać, skakać, ale jeszcze chodzić w szpilkach i tańczyć.
Teraz już nic - szpilki czekają, tańce czekają, biegi czekają. Mogę jeszcze ćwiczyć rekreacyjnie i rehabilitacyjnie, ale ciągle boli. Łykam już codziennie tramadol z paracetamolem.
Co na to lekarze ortopedzi - zlecają tylko RTG kolana i dają niesteroidalne leki przeciwzapalne i leki przeciwbólowe, po których mam mdłości i jestem jakaś zamulona.
Na endoprotezę czeka się wiele lat i tak mam żyć na tych lekach, które tak naprawdę nie leczą zwyrodnień, tylko co nieco uśmierzają ból.
Tak naprawdę ta endoproteza to ostateczność, ale wolałabym jej uniknąć, ponieważ operacja taka jest obciążona bardzo dużym ryzykiem powikłań i nie daje 100 % powrotu do pełnej sprawności. Widzę dwie osoby w pobliżu, którym operacja nie powiodła się i jedna chodzi o kulach, a druga osoba na wózku inwalidzkim. Tego się boję.
Zapytałam następnego ortopedy /zmieniam ich, jak rękawiczki/ co dalej. Wiem, że są najnowsze metody leczenia takich schorzeń w postaci wstrzyknięć komórek macierzystych i ewentualnie implantowanie. Oba zabiegi są mniej inwazyjne i rokują naprawdę bardzo dobrze - regenerują chrząstkę stawową. Po miesiącu ponoć ludzie nie odczuwają już żadnego bólu i wracają do normalności.
Niestety, lekarz dał mi bez ogródek do zrozumienia, że nikt mi nie zaleci takiego leczenia i NFZ nie zrefunduje mi najnowocześniejszej metody leczenia z uwagi na mój wiek - czyli, jestem za stara. Że to tylko dla młodych i pracujących, ewentualnie dla sportowców.
Nie dał mi też skierowania na rezonans magnetyczny - prosiłam, bo chciałam dokładnie mieć przebadane kolano, łącznie z tkankami miękkimi, ponieważ sam po badaniu ręcznym stwierdził, że całe kolano mam schorowane. Zlecił kolejny RTG i kolejne leki przeciwbólowe.
Dodał, że rezonans magnetyczny nie jest mu potrzebny, bo on wie, co mi jest, a prywatnie takie badanie kosztuje 500,- zł.
No i smutno mi jest, dlatego że nie stać mnie na prywatne leczenie, bo koszty są bardzo wysokie - najnowsze metody leczenia, jak i endoproteza, to kilkanaście i więcej tysięcy - wizyty po 250,- zł, a chrząstka stawowa znika i stąd ten coraz większy ból.
Co robić? Ma ktoś jeszcze taki problem? Może jest tu jakiś ludzki ortopeda, który poradzi mi coś sensownego.
--
Czy można spełnić wszystkie swoje marzenia? Tak, jeżeli będziesz miał/ła jedno marzenie, które brzmi: chcę osiągnąć w życiu tyle, ile tylko zdołam./moje/