:servin Każde leczenie ma sens. Nawet, jeśli ma tylko ulżyć w cierpieniu. Robimy to dla ludzi, dlaczego nie dla zwierząt, które traktujemy, jak członków rodziny? Dlaczego tak bardzo podnosimy larum, gdy cierpiący ludzie chcą wykonania eutanazji a tak łatwo przychodzi nam zamordowanie cierpiącego bądź chorego zwierzęcia? To oczywiście moje przemyślenia
Podrzuciłem dziś żonę Radka do weta i pogadałem sobie conieco. Clou problemu dotyczy właśnie tego, najważniejszego okresu odtrucia i stabilizacji. Jeśli wyniki nie będą złe, będą mogli to, co robi teraz vet, zacząć robić w domu, co oznacza znaczne oszczędności - w końcu każda wizyta to koszt. Z dziewczyną też pogadałem, z rozmowy wynika, że za dwa-trzy miesiące już sami dadzą radę z zakupem najdroższych preparatów - po prostu teraz mieli kumulację niefarta i wydatków, które skasowały im zapasy. A z kotełem nie mieli jak czekać - nie leczony za miesiąc poszedłby do piachu.
Sprawa druga - nie mam prawa podawać tu cudzych szczegółów finansów, ale z jakichś tam powodów musieli wyczyścić konto i został im guzik z pętęlką - stąd ta zbiórka. W założeniu ma być jednorazowa, aby przejść przez najtrudniejszy okres terapii. Z drugiej strony - jest mi zdecydowanie łatwiej dać im kasę na taki cel, niż ludziom, którzy na tej samej stronie zbierają kasę na wycieczki, podróże czy założenie biznesu.
Ja dałem funflom miesiąc temu po prostu kasę do ręki i przynajmniej wiem, że jej nie przechlali. To tak a propos postu brogmana - Radzio nie pije wódki. Właśnie jakby poprosił mnie o kasę na wódę, to kazałbym mu spierdalać. Jak stać by go było na wódę, to i na kota też. Samemu.