A wy serio znowu się dajecie młodej? Co ta desperacja robi z ludźmi

:jez_z_lasu wytłumacz mi proszę w jaki sposób wykładowca sprawdza tę wiedzę? I jaka jest dla niego różnica?

Ej, nie wiedziałem, że mogę wymagać określonego stroju! Dlaczego nikt mi nie powiedział?

:jez_z_lasu co ma do tego tematu "kopanie pod dupie przez życie"? Egzamin na studiach to nie jest kopanie po dupie przez życie. btw. zadawanie sobie pytań w prawdziwie trudnych sytuacjach może raczej pomóc niż zaszkodzić.
zialena82 tak - masz rację - tak to wygląda od strony studenta, to jasne. Ale od strony wykładowcy powinna być sprawdzana wiedza.

:gen_italia ale w tych twoich trójkątach? To nie mogłeś z partnerami po prostu porozmawiać?

Ja się poddaję jak nawet z takiego wątku, kuposztorm można wywołać
BTW:
:Specmaniek się ubrał !

Kiedy egzaminator Cię obleje, bo Twoje źle dobrane ciuchy Cię pogrubiają

:gogosiek
Mogę tylko powiedzieć jak ja bym ją sprawdził. Za podejście innych nie odpowiadam. Jeśli wszem i wobec wiadome jest, że po ocenieniu egzaminu pisemnego, na ustnym oceniam w części za ubiór i zachowanie to osoba, która ignoruje te reguły gry:
a) jest bardzo dobra, wie o tym i jest to w stanie mi to udowodnić
b) jest ignorantem, który nic o mnie nie wie (nie przygotował się na spotkanie), może nawet na wykładach nie bywał
c) miała losowy wypadek, ale jeśli nie poda uzasadnienia to pomylę ją z osobą b jeśli nie uczęszczała na zajęcia
d) w przypadku niskiej oceny z części pisemnej jest głupkiem lub nie zależy jej na zaliczeniu przedmiotu

Studia mają uczyć przede wszystkim radzenia sobie w życiu, a nie tylko przekazywaniu wiedzy.

:kocia_mama z pracownikami.
Właściwie z jedną pracowniczką.

:kocia_mama
Ty już wiesz, jak się ubierzesz i wszystkich robisz w konia z tymi pytaniami, ale może to i dobrze, bo wyszedł z tego długi i śmieszny wątek.

:jez_z_lasu
"Studia mają uczyć przede wszystkim radzenia sobie w życiu, a nie tylko przekazywaniu wiedzy."

Nie musiałeś tak szybko kończyć tego ciekawego wątku.

Ehhh piątek

:jez_z_lasu zadam po raz kolejny to samo pytanie, co mi tam Jaka różnica dla wykładowcy jest czy studentka przychodzi w eleganckich spodniach czy w spódnicy?

A czy :kocia to czasem nie jest ta Baba Jaga z kawalu, co poszla na Polibude?

:gogosiek
A jaka różnica, czy sędzia będzie miał różowa - zamiast czarnej togi?

:gogosiek
Popełnię towarzyskie faux pas, zrzucę maskę wychowanego człowieka i wycofam się z dyskusji. Tak długo kłócę się tylko z najbliższymi. Całkiem możliwe, że również się pogrążam i lepiej zajmę się w takim przypadku poważną robotą. Jeśli nie udało mi się przekazać swoich myśli to wina leży po mojej stronie. Dzisiaj nie dam rady zrobić tego lepiej.

:gogosiek , widać w przypadku kociej robi to różnicę

:gogosiek
Może na Polibudzie jest tak mało dziewczyn, że chociaż na egzaminach chce zobaczyć spódniczkę.

:kocia_mama odpowiednio dobrane ciuchy rzeczywiscie moga podniesc, chociaz niekoniecznie ocene

Napisze to co cala reszta, na studia nie idziesz po oceny, tylko po umiejetnosci. A jak facet nie potrafi ocenic umiejetnosci bez odniesnia do ubioru to chjuowa to uczelnia i marnujesz czas.

Odwrócę pytanie: a czy Wy, będąc na miejscu studenta, chcielibyście aby profesor na wykładach czy na egzaminach pojawiałbsię ubrany jak lump? Bo ja raczej nie. Klasę się ma w każdej sytuacji albo się jej nie ma. Odpowiedni ubiór to także oznaka klasy i wyczucia sytuacji. I szacunku do osoby z którą mamy się spotkać, bez różnicy czy to randka czy egzamin

:gatinha, yyy? A w czym miałoby to przeszkadzać. Wolałbym żeby to był wartościowy człowiek a nie człowiek ubrany w dopasowany garnitur.

Ale o co tu k*** chodzi

:gatinha odbijam.

Po raz lump to skrajnosc - niemyty i smierdzacy. Nie uwazam za wlasciwe porownywanie studentow z reguly dbajacych w podstawowym stopniu o higiene z lumpami, zeby odwracac sytuacje i robic z wykladowcow lumpow.

Po dwa, o ile nie chce tu wchodzic w roszczeniowosc do skrajnego "place to wymagam", ale to wykladowca ma zobowiazania wobec studenta, a nie odwrotnie, bo to wykladowca otrzymuje wynagrodzenie od studentow (placa podatki, o wiele wiecej niz on sam), a nie studentom placa za nauke, wiec to on powinien byc w porzadku wobec swoich "klientow". Student jest zobowiazany wobec siebie - zademonstrowac ze opanowal wiedze mu przedstawiona. Jesli tego nie zrobi, stratny jest on sam.

:nevya :Gathinha dobrze prawi. Niestety, ale jak Cię widzą, tak Cię piszą. I możecie wszyscy oponować oraz podnosić z tego powodu larum, ale tak w życiu niestety jest. Tak jesteśmy zakodowani, że biały kołnierzyk wzbudza zaufanie. Zamiast pozwalać uwalniać się gazowi narcyzowemu do czaszki i rzucać się na dziewczę, które zadało proste pytanie, wydaje mi się, że rozsądniej byłoby pogodzić się z tym, że tak po prostu jest i miast ją łajać, tak, wiem, że nadużywam tego słowa, ale jednak, admirować, że stara się sobie radzić niezależnioe od sytuacji i osoby z jaką przychodzi jej się spotkać.

:nevya owszem.
Ale bronię tu stanowiska kociej. Chłopczyca mająca w dupie konwenanse i modę ale zadała sobie trud żeby dowiedzieć się co nie sprawi przykrości egzaminatorowi. Chce wyglądać adekwatnie do sytaucji a to nie będzie kopanie kartoflii czy dyskoteka.

O czym Wy pierdolita?

:stalowy
Przeczytaj i nie zadawaj głupich pytań.

W ogóle ustne egzaminy na studiach są bez sensu (w większości), a skoro nie ma oficjalnego dress code na uczelni, to pies z kulawą nogą nie powinien się interesować tym, jak kto jest ubrany.

:sawpel ok, spoko. Rzadzacy tez maja dostep do pieniedzy z podatkow, wiec moga je krasc Lepiej pogodzic sie z tym ze je kradna bo takowa jest natura ludzka.

:kocia, ubierz sie jak uwazasz, miej tylko na uwadze ze ocena za ubior nie jest ok

:servin to chyba mamy inne wspomnienia ze studiów. Na obu moich kierunkach najbardziej ceniliśmy tych, którzy i dobrze pracowali i dobrze wyglądali. Bo jakiś to dziwnie się, łączyło, że ci co wyglądali jak lumpy tak też się zachowywali: np. spóźniali się na zajęcia, nie odpowiadali na ukłony studentów, ogólnie mieli nas w dupie tak jak i swój strój.
To raz, a dwa - jeśli ktoś sądzi, że to wykładowca jest dla studenta, to pewnie kończył jakąś prywatną wyższą szkołę stylizacji paznokcia. Przypominam, że obowiązek szkolny dotyczy tylko szkoły podstawowej Od tego momentu nie masz obowiązku męczyć sobą żadnego nauczyciela, i nie jest on od spełniania Twoich kaprysów. Ci, którzy poddają się takiemu myśleniu - bez względu na to czy to student czy profesor - to się pomylili w życiu, oj pomylili bardzo.

A egzamin to w jakiś sposób uroczysta okazja - sprawdzasz się na nim, nie tylko jeśli chodzi o wiedzę czy umiejętności zawodowe, bo nie tylko tego uczy się człowiek na studiach. I na moje wymaga to oprawy.