Na zebraniu elitarnego klubu myśliwskiego młodzi wielbiciele polowań otoczyli wianuszkiem 80-letniego weterana, który z zapałem opowiada o swoich przygodach.
- Pamiętam jak jeszcze przed wojną wybraliśmy się na safari. Idziemy już trzeci dzień przez sawannę, wypatrujemy zwierzyny, a tu nic. W końcu zmęczony postanowiłem odpocząć pod rozłożystym baobabem. Sztucer oparłem o drzewko rosnące obok, na oczy zsunąłem sobie korkowy kapelusz i zasnąłem. Nie wiem ile spałem, ale obudził mnie potężny, groźny ryk. Otwieram oczy, a przede mną stoi największy lew jakiego widziałem w życiu. Zesrałem się w spodnie...
- Nie dziwię się. W tej sytuacji też bym się pewnie zesrał... – westchnął jeden z zasłuchanych w opowiadanie młodzieńców.
- Nie, nie wtedy – odpowiada dziadunio. – Teraz się zesrałem...
* * * * * *
Facet umówił się z kolegami na polowanie. W dniu polowania wstał skoro świt, ubrał się wziął broń, wyszedł przed dom, postał chwilę... i stwierdził, że nie pojedzie, bo jest za zimno. Wrócił więc do domu, rozebrał się, wszedł z powrotem do nagrzanego łóżka i przytulił się do gorącej żony. Żona po omacku poklepała go po pośladkach i pyta:
- To ty?
- Yhm, to ja.
- Zmarzłeś?
- Zmarzłem.
- No popatrz, a ten idiota pojechał na polowanie..
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą