Pan postanowił sprawić czworonogowi kolorową niespodziankę. Na korytarzu rozsypał pierdyliard plastikowych piłeczek i zaprosił psiaka do zabawy. Pieseł, początkowo nieśmiały, dość szybko załapał, do czego owe dziwaczne, kuliste przedmioty służą. Słychać przerwy w ścieżce dźwiękowej, ale to podobno częstotliwość merdania jego ogona wprawiła mikrofon w rezonans i trzeba było wyciszyć.
I pamiętajcie, dzięki prostej mnemo-rymowance "Siusiak na czole? To husky, matole" wiemy, że to nie malamut!
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą