Gdy byłem jeszcze młodym gołowąsem, który bezkrytycznie wierzył
we wszystko, co usłyszał, jarałem się kosmitami niczym norweski
kościół, przy okazji skrycie fantazjując o uprowadzeniu agentki
Scully i przeprowadzeniu na niej podejrzanych eksperymentów
paramedycznych. I chociaż dziś wchodzę wiek geriatryczny, to
istoty pozaziemskie ostatnio coraz częściej pojawiają się w moim
życiu. Okazuje się bowiem, że kraj, w którym zostałem
wyprodukowany, pełen jest historii oraz „namacalnych” dowodów
obecności pozaziemskich bytów. Szkoda tylko, że nie każdy
namacalny dowód w tej sprawie jest tak oczywisty jak te, z którymi
do czynienia mieli bohaterowie „Z Archiwum X”.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą