Odważne selfiki, o które nikt nie prosił, a wszyscy na nie czekali III
Rumburak
·
16 września 2022
205 141
1626
132
Nowa seria, teraz także z audiodeskrypcją dla niewidomych, na razie dla pierwszego obrazka, jak się spodoba, to także dla drugiego.
W dzisiejszym odcinku widzowie poczują dyskomfort w trakcie oglądania sceny łóżkowej, Netflix będzie demoralizował nieletnich, a internautom nie spodoba się Arielka.
Disney+ zaprezentował ostatnio kilka nowości. Wśród
nich znajdziemy m.in. długo wyczekiwany przez fanów zwiastun trzeciego sezonu
serialu „The Mandalorian”. Jest jednak również zła wiadomość.
Wielu fanów oczekiwało premiery trzeciego sezonu już w listopadzie,
ponieważ właśnie wtedy debiutowały poprzednie odcinki serialu. Tym razem jednak
będziemy musieli uzbroić się w cierpliwość, bowiem trzeci sezon pojawi się na
Disney+ dopiero w 2023 roku.
https://youtu.be/odnRRZKhNPk
Disney już od dłuższego czasu funduje nam aktorskie wersje
swoich klasycznych bajek. Mieliśmy Kopciuszka, Piękną i Bestię, przyszła
więc pora na Arielkę. Mała syrenka została niedawno zaprezentowana i szambo wylało
się z ogromnym hukiem.
Wszystkiemu winny casting do roli Arielki.
W Małą Syrenkę wcieli się Halle Bailey. Jak widać na załączonym obrazku,
aktorka jest czarnoskóra, co nie spodobało się sporej części internautów.
Arielka w kreskówkach przecież ma skórę jasną jak śnieg.
Halle Bailey zdobyła sławę, nagrywając
covery znanych utworów i publikując je w serwisie YouTube. Kariera aktorska
przyszła nieco później, jednak to właśnie talent wokalny zapewnił jej miejsce w
obsadzie „Małej syrenki”. Jury doceniło jej głos, który przecież tak ważny jest
w produkcjach Disneya, w których króluje muzyka.
https://youtu.be/0-wPm99PF9U
Premiera filmu została
przewidziana na 26 maja 2023 roku. Oczywiście w kinach.
Netflix próbuje ratować się na
różne sposoby przed odpływem subskrybentów. Tańsze opcje abonamentowe obarczone
reklamami, walka ze współdzieleniem kont i wreszcie koniec z wrzucaniem całych
sezonów popularnych seriali na raz.
To ostatnie to na razie tylko
plotka podana dalej przez redakcję
Comicbook,
jednak brzmi ona bardzo prawdopodobnie. Dziennikarze twierdzą, iż dotarli do
dokumentów sporządzonych przez branżowych analityków, w których można przeczytać
o planach Reeda Hastingsa, prezesa Netflixa.
Jego zdaniem zmiana modelu
publikacji seriali ma sprawić, iż subskrybenci zostaną z platformą na dłużej.
Nie będą mogli już obejrzeć całego sezonu swojej ulubionej produkcji w
kilka dni, ponieważ każdy kolejny odcinek będzie wrzucany co tydzień.
Nie będzie to oczywiście nic
nowego wśród serwisów streamingowych. Podobną strategię obrało choćby HBO Max ze
swoimi produkcjami oryginalnymi, czy Prime Video.
Poprawność polityczna i dążenie do
różnorodności na Netflixie stało się już w pewnych środowiskach memem. Właśnie
dlatego widok dwóch całujących się ze sobą kobiet w produkcjach od Netflixa
nikogo już nie zaskakuje. Inaczej jednak sprawy mają się, jeśli są to produkcje
skierowane do najmłodszych widzów, jak na przykład Park Jurajski: Obóz Kredowy.
W jednym z odcinków kreskówki
pojawiła się scena, w której dwie główne bohaterki całują się ze sobą. Jak
podaje serwis
Politico,
wywołało to spore oburzenie u węgierskiego rządu. Ich zdaniem narusza to zasady
tzw. ustawy anty-LGBT, a konkretnie chodzi o zapis, według którego zabrania się
promowania wśród dzieci i młodzieży tego, co rozumiane jest jako:
Odejście od samoidentyfikacji
odpowiadającej płci przy urodzeniu, zmianę płci lub homoseksualizm.
Węgierski rząd domaga się, aby
oznaczenie wiekowe „Obozu kredowego” zmieniło się z 7 na 12 lat.
Ostatni odcinek „Rodu smoka” można
śmiało określić, jako jeden z mocniejszych spośród tych, które zaserwowano nam
do tej pory. Pewnie znajdą się tutaj tacy, którzy jeszcze go nie obejrzeli,
dlatego daruję sobie większe spoilery (choć pewnych nie będę w stanie uniknąć).
W serialu pojawia się w pewnym
momencie scena seksu. Jest ona jednak na tyle specyficzna, że wielu widzów
odczuwało autentyczny dyskomfort w trakcie seansu. I to nie tylko przez dosadne
ukazanie sceny łóżkowej, ale również przez dobór aktorów.
W scenie brała bowiem udział Milly
Alcock, wcielająca się w postać młodej Rhaenyry Targaryen. Milly wygląda jednak
tak młodo, że wielu internautów zaczęło sprawdzać, w jakim wieku jest aktorka i
czy przypadkiem na planie nie doszło do łamania prawa.
W tym miejscu muszę wszystkich uspokoić,
bowiem Milly w rzeczywistości ma 22 lata i sama twierdzi, że nagrywanie tej
konkretnej sceny łóżkowej wcale nie było dla niej trudne czy nieprzyjemne.
https://youtu.be/2sLxmA3tn6k
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą