Zanim gotowy film w swojej ostatecznej wersji trafi do kin,
organizowane są seanse testowe, podczas których bada się reakcję
publiczności na kolejne elementy produkcji. Jeśli jakiś motyw
widzom wyraźnie się nie podoba, producenci proszą wówczas
filmowców o wprowadzenie zmian w ich dziele. Może to być wycięcie
jakichś scen, dokręcenie nowych, kompletne przemontowanie całych
sekwencji lub wręcz całkowita zmiana finału filmu. Zaskakujące
jest to jak wiele znanych nam dzieł padło ofiarą takich
modyfikacji. Uwaga! Znajdzie się parę spoilerów!
#1. „Chłopcy z ferajny” – zbędna brutalność!
Amerykański
gangster Thomas DeSimone, na którego biografii (między innymi) oparty jest głośny
film Martina Scorsese, był wyjątkowo brutalnym i bezlitosnym
kawałem skurwysyna. Trudno się więc dziwić, że reżyser chciał
tę postać pokazać w jak najbardziej „niegodziwy” sposób. I
trzeba przyznać, że Joe Pesci w tej roli sprawdził się
znakomicie! Kiedy jednak przyszło do badania reakcji widowni podczas
pokazów testowych, już w ciągu pierwszych 10 minut salę kinową
opuściło 40 osób! Ich zdaniem film był zdecydowanie zbyt krwawy i
okrutny. Scorsese musiał więc wprowadzić sporo zmian. I tak na
przykład w jednej z pierwszych scen Tommy masakruje pewnego
człowieka, zadając mu dziesięć ciosów nożem. W finalnej wersji ich ilość zmniejszono do czterech…
W dalszej części filmu
wprowadzono podobne zmiany, aby nieco stonować ilość, rażących
delikatne oczęta, scen przemocy. Rozbudowano za to fragment, w którym
Tommy i jego koledzy wpadają z niezapowiedzianą wizytą do matki
tego pierwszego. Publiczności bardzo podobało się przedstawienie
ciepłych relacji pomiędzy okrutnym gangsterem a jego rodzicielką.
Warto tu dodać, że scena ta została w dużym stopniu
improwizowana, a sympatyczną panią DeSimone zagrała mama Martina
Scorsese.
#2. „Nostalgia anioła”
– za mało brutalności!
Po wielkim sukcesie
„Władcy Pierścieni” i „King Konga” Peter Jackson zrobił
dość kameralny film o 14-letniej dziewczynce, która zostawszy
zgwałconą i zamordowaną przez swojego sąsiada George’a
Harveya, powraca z zaświatów jako duch obserwujący policyjne
śledztwo w sprawie własnej śmierci. Podczas dochodzenia okazuje
się, że pedofil zabił wcześniej sześć innych dziewczynek.
Ostatecznie Harvey,
tuż przed dopadnięciem kolejnej ofiary, zostaje odpowiednio ukarany
przez los i spada z klifu, ginąc na miejscu. Publiczność testowa
nie była jednak usatysfakcjonowana takim finałem i domagała się,
aby zwyrodnialec dostał większy wpier#ol przed śmiercią. Peter
Jackson wziął te prośby do serca i nieco zmodyfikował tę scenę.
W ostatecznej wersji George, zanim spotka się z twardą ziemią,
roztrzaskuje się o skałę oraz łamie sobie gnaty, uderzając o
drzewo.
#3. „Titanic” –
jedyna scena „akcji” została z filmu bezpowrotnie usunięta
James Cameron
dosłownie „podniósł” z głębin Titanica, aby na oczach
rozentuzjazmowanych widzów ponownie go zatopić. Szkoda tylko, że
całość okrasił bardzo nijakim klimatem smętnego romansidła
rodem z tanich pisemek dla domowych kur. Czekający na wspaniały,
nieunikniony finał rejsu bohaterów, widzowie zmuszeni byli
przetrawić dość nudną historię miłości, która nie miała
prawa przetrwać. Na szczęście reżyser dodał nieco „męskiej”
akcji do filmu – w pierwotnej wersji, kiedy transatlantyk tonął,
Jack i Rose ścigani byli przez uzbrojonego ochroniarza Hockleya –
narzeczonego dziewczyny, któremu ta przyprawiła rogi, oddając się
przedstawicielowi plebsu.
Między bohaterem
granym przez DiCaprio a zakapiorem doszło nawet do konfrontacji, z
której oczywiście ten pierwszy wyszedł obronną ręką.
Niestety, cała ta
sekwencja nie spodobała się publiczności i Cameron zmuszony został
ją usunąć.
#4. „Fatalne
zauroczenie” – finalny zwrot akcji był naprawdę niezły, ale
trzeba go było zmienić
Pamiętacie falę
erotycznych thrillerów nakręconych na przełomie lat 80. i 90.?
Sporo tego było i trzeba przyznać, że wiele z tych produkcji nadal
świetnie się trzyma. Jednym z takich filmów jest „Fatalne
zauroczenie” z Michaelem Douglasem i Glenn Close. Jak pamiętamy, w
finale obsesyjnie zakochana w mężczyźnie niestabilna emocjonalnie
bohaterka Alex włamuje się do jego domu. Wywiązuje się
szarpanina, której zwieńczeniem jest kulka posłana w pierś
agresorki przez żonę niedoszłej ofiary tego najścia.
Oryginalne
zakończenie filmu było jednak znacznie bardziej interesujące. Otóż
Alex, zjawiwszy się w domu swojego kochanka, podcięła
sobie gardło kuchennym nożem, wrabiając tym samym mężczyznę w morderstwo.
Przyznacie, że takie zwieńczenie seansu musiało wbijać w fotel!
Niestety, testowa publiczność była innego zdania, więc trzeba
było nakręcić cały finał od nowa. Dzięki temu dostaliśmy dość
przewidywalny „happy end”.
#5. „Siedem” –
uparty reżyser zgodził się jedynie na malutką zmianę
Jeszcze zanim
zasiadł za kamerą „Siedem”, David Fincher miał już bardzo złe
doświadczenia z producentami. To dzięki narzuconym przez nich
zmianom jego debiutancki film („Obcy 3”) spotkał się z dość
chłodnym przyjęciem fanów tej serii. Nauczony tym przykrym
doświadczeniem reżyser nie chciał nawet myśleć o powtórzeniu
takiego scenariusza. Niestety, było to jednak nieuniknione…
„Osoby
odpowiedzialne za ten film powinny zostać rozstrzelane!” - to
jedna z wielu negatywnych opinii, jaką widzowie wyrazili po testowym
seansie „Siedem”. Publiczności nie podobał się finał, w
którym policjant grany przez Brada Pitta w dość upiorny sposób
dowiaduje się o tym, że John Doe – morderca, którego ścigał – zabił jego ciężarną żonę i obciął jej głowę. W ostatniej
scenie roztrzęsiony bohater zabija Johna. Film kończył się nagłym
cięciem.
Producenci mieli
sporo pomysłów na zmianę, która mogłaby usatysfakcjonować
widzów, jednak Fincher nie chciał słyszeć o jakimkolwiek gmeraniu
w jego dziele. Ostatecznie jednak zgodził się na jeden malutki,
symboliczny wręcz dodatek. Tuż przed pojawieniem się listy płac
słyszymy głos porucznika Williama Somerseta (w tej roli niezrównany
Morgan Freeman), wypowiadającego bardzo ciekawe zdanie: „Ernest
Hemingway napisał kiedyś, że świat jest wspaniałym miejscem, o
które warto walczyć. Zgadzam się z tą drugą częścią…”.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą