Jak działa kac i co ma on wspólnego ze świerszczykiem z lat 90.?
coldseed
·
11 grudnia 2020
37 333
152
27
Po niespokojnej nocy przerywanej nudnościami budzę się rano, czyli gdzieś tak koło południa. Z wielkim wysiłkiem podnoszę powiekę. Światło zadaje mi ból, a ciśnienie pod czaszką sprawia, że najchętniej podniósłbym czerep i nasypał do środka wiadro lodu. Szybko dochodzę też do wniosku, że torturą jest też każda myśl, a już prawdziwym bestialstwem – próba zjedzenia śniadania. „No i ch#j! Mam koronę. Kiedyś musiało to nastąpić!” - mruczę pod nosem zachrypniętym od fajek głosem. A jednak to nie wirus, to kac – potwór, który przyszedł gwałcić mnie w głowę. Przez cały dzień. Za karę, że wczoraj poniósł mnie melanż.
Raj perfekcjonisty - rzeczy, które idealnie do siebie pasują L
Foka
·
11 grudnia 2020
36 221
170
33
Normalnie miód na moje oczy.
Rok 2020 nas nie rozpieszcza, dlatego szczególnie teraz dobrze jeszcze poczytać historie, dzięki którym robi się lżej na sercu.
Idąc dziś do pracy, zapomniałem przepustki na parking, więc zostawiłem rower przy stacji na Cannon Street. Kiedy wyszedłem z pracy o 18:00, roweru już nie było - został tylko przecięty zamek. Już nawet zdążyłem pogodzić się z faktem, że nie zobaczę więcej mojego wiernego rumaka, ale poszedłem zapytać obsługę, czy mają tam kamery. Wtedy pojawił się koleś, który poprosił, żebym wprowadził szyfr do przeciętego zamka. Kiedy to zrobiłem, oznajmił z wielkim uśmiechem: "Mam twój rower".
Pan nazywa się Abdul Muneeb i pracuje na kolei. Miał właśnie przerwę i zobaczył, jak jakiś koleś przecina mój zamek. W porę zainterweniował i odzyskał rower, po czym schował go i czekał po pracy 4 godziny, żeby osobiście upewnić się, że rower wróci do właściciela. Świat potrzebuje więcej takich ludzi jak Abdul.
Grupka dzieciaków zaczepiła mnie przy sklepie i jeden z nich zapytał, czy chcę się o coś założyć. Kiedy się zgodziłem, najstarszy z nich powiedział, że przejedzie na jednym kole od jednego znaku "stop" do drugiego. No dobra, tylko o ile się zakładamy? Mówi, że o 10 dolców. Zapytałem, po co im ta dycha i okazało się, że chcą sobie kupić dużą pizzę z Domino's. Przyjąłem zakład. Chłopakowi prawie się udało, ale nie dojechał do końca. Kiedy myśleli, jak tu wykombinować 10 dolarów, ja w tym czasie zamówiłem im pizzę i 2 litry Sprite'a. Po prostu lubię, jak dzieciaki zachowują się jak dzieciaki.
I właśnie tak ocaliłam świat.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą