Szukaj Pokaż menu

Demotywatory CDLXXIII - Wójt, który zrobił sobie na twarzy tatuaż Mike'a Tysona

87 462  
272   184  
Dzisiaj m.in. szczęśliwa foczka, która zaczepiała ludzi w Wielkiej Brytanii, powrót kangura drzewnego oraz o tym, że sztuczna inteligencja po cichu już nami rządzi. A zaczniemy od niespodziewanej skali sukcesu polskiej piłki nożnej.

7 arystokratycznych ciekawostek o księżniczkach i książętach

49 129  
162   33  
W XXI wieku księciem czy księżniczką najłatwiej można zostać na Instagramie… Co nie zmienia faktu, że tytuły szlacheckie nadal są w cenie.

Rzeczy, które w USA zaskakują tych, którzy nie urodzili się w USA II - Co Was zaskoczyło w USA

98 039  
406   97  
W Stanach Zjednoczonych istnieje wiele praw i zwyczajów, które mogą zaskoczyć obcokrajowca. W poprzednim artykule przytaczaliśmy komentarze internautów. Dzisiaj zrobimy to samo, z tym że przytoczymy komentarze Bojowników. Zobaczmy, co macie do powiedzenia na ten temat.

#1.

Nie ma z kim się napić wódki. Jak wyjmuję kieliszki, żeby zrobić z kimś flaszkę, to patrzą jak na poj*ba.

- knaurons

#2.

Z plusów mają półgalonowe butelki z wódą, co prawda plastik, no ale wódka jest wódka.

- maxplayer



#3.

Hmmm... o strzelaninach nikt nie wspomniał, to też chyba element kultury.

- Tolkienek

#4.

Wielkość porcji jedzenia w restauracjach i brak chodników.

- ignatz

#5.

Dla mnie pierwszym szokiem był już kibel na lotnisku. Drzwi w kabinie zaczynały się na wysokości kolan, szpary po bokach miały tak z półtora centymetra, więc widać kto jest w środku i co robi, no i muszla wypełniona wodą prawie w całości.

- tenshin


#6.

Mają też ogromne magazyny demokracji. Trzymają je w specjalnych bazach na pustyni oraz na wielkich szarych statkach.

- Qboll

#7.

Niedawno wróciłem z USA i chyba najbardziej byłem zszokowany porcjami jedzenia i napoi? Kurczę, lubię zjeść, ale wszędzie praktycznie brałem małe porcje i często się zdarzało, że nawet nie dawałem rady tego zjeść. Byłem tam miesiąc i czuję, że jakbym tam mieszkał na stałe, to bym ważył z 200 kg i miał wszystkie możliwe choroby.

Dodatkowo to wskazałbym jeszcze na ekologię - w hotelach (bardziej motelach) - plastikowe sztućce, owoce dodatkowo pakowane w plastikowe folie....

- krzyysiu_


#8.

Wynajmowałem mieszkanie z kilkoma osobami na Florydzie. Sam kupiłem sobie komplet naczyń ceramicznych, natomiast oni korzystali tylko i wyłącznie ze sztućców i talerzyków jednorazowych...

- Boogie3d

#9.

Kiedyś stołowałem się na uniwerku w USA.

Pierwsze dni - raj na ziemi! Wszędzie burgery, szejki, frytki, napoje gazowane do oporu w dystrybutorach. Chcesz kotlet, to bierzesz kotlet, chcesz rybę, to bierzesz rybę, chcesz majonez, to sobie lejesz. Wszystkiego w opór. Po dwóch tygodniach czułem się jak w Maku i marzył mi się schabowy z kapustą i kompot.

Ale takie jedzenie odbija się na ludziach. Nigdzie więcej nie widziałem tak *monstrualnie* grubych ludzi. Studenci, a więc młodzi ludzie koło 20 lat, a niektórzy mieli nogi szersze od krzesła, i niestety - nie był to wyjątek.

- zmechu

#10.

Ilość bezdomnych na ulicach - w żadnym innym bogatym kraju północy (a w kilku byłem) takiego czegoś nie widziałem - i ten widok jest naprawdę porażający, a nie byłem w jakiejś metropolii - wręcz małym (jak na standardy USA) mieście - Portland, Oregon.

- Bobrzasty



#11.

Jak ojciec był w USA w 1987, to był mocno zdziwiony m.in.:
- tym, ile oni wpieprzają sałaty i lodów,
- budynkiem, który z zewnątrz wyglądał jak normalny biurowiec, a okazało się, że to była w pełni zautomatyzowana hodowla indyków (obsługiwało to dwóch ludzi na jednej zmianie),
- powszechnością umiejętności prowadzenia samochodu (wtedy nie miał jeszcze prawa jazdy i był z tego powodu większym dziwadłem niż z powodu przyjazdu z bloku komunistycznego).

- Peppone

#12.

Są dobre i niedobre. Niedobre: brak jakiejkolwiek intymności w kabinach w ubikacjach, mus dawania napiwków, bardzo duża trudność kupienia w miarę przyzwoitego (czyli dla nas po prostu przeciętnego) pieczywa. Powiedzmy dobre: pakowacze zakupów w sklepach, po drogach prawie wszyscy jadą w bardzo podobnym spokojnym tempie, relatywnie tania benzyna.

- czarnyjacenty

#13.

Naleśniki serwowane z syropem klonowym, jagodami i... smażonym bekonem ociekającym tłuszczem. Porcją dla jednej osoby naje się 3-4 Europejczyków.
Dziwne jest też to, że normą jest branie przez kelnerów karty kredytowej i wędrowanie sobie z nią gdzieś na zaplecze. A w razie awarii terminala po prostu spisują sobie numery i stwierdzają, że później ściągną należność.

- hajstman



#14.

Gadają.
Gęba im się nie zamyka ani na chwilę.

Kiedyś jechałem autokarem i jeden nygus potrafił przez pięć godzin przez telefon nawijać tylko o tym, że musi sobie kupić nowe snikersy.

- kargoo

#15.
Okrągłe klamki w domach. Kibel ze stojąca woda, jak srasz, to ochlapuje ci dupę. Spłuczki wszystkie takie same z wajchą po boku. Cena fajek zmienia się jak cena paliwa, codziennie. Alko nie kupisz po 23 (Illinois). Świetne parki, boiska i otwarte baseny publiczne. Listy można wysyłać ze swojej skrzynki sprzed domu. Na autostradzie automatyczne liczydła do monet, takie duże kosze, wrzucasz i jedziesz. Ludzie przyjaźni i tolerancyjni.

- revers

#16.

Koszty ubezpieczenia medycznego są chore. Parę dni temu pytałem kolegi Amerykanina, ile on musi płacić i byłem w szoku. U nas ub. zdrowotne w ZUS: około $90. U nich, około $1200.

Wiem, że państwowa służba zdrowia nie jest szczytem kompetencji, ale nie wyobrażam sobie wywalać 4 tys. zł na ubezpieczenie zdrowotne. A gdzie emerytura? A gdzie podatki? A gdzie koszty życia?

- kzrider

#17.

Byłem w zeszłym roku na tydzień w Los Angeles. Takie główne spostrzeżenie: Chryste, jakie nagromadzenie dziwnych ludzi! Ogromna różnorodność w typach ludzi, których mijasz na ulicy.

- TeKoX



#18.

Kolega (ale nie ten od ślizgaczy) był tam 5-6 lat. Po pierwsze na angielski amerykański był nastawiony, ale tam angielski amerykański jest: wschodni, zachodni, północny, południowy. Europejskie uprawnienia i wykształcenie to sobie w buty wsadź - prawo jazdy zasadniczo też. Na wszystko licencje - śmiał się z licencji na obsługę elektrourządzeń. Prohibicja stanowa - przejeżdżasz 10 mil i już w sąsiednim stanie jej nie ma. Szroty (zwłaszcza na południu) wszechobecne na drogach. Kible wyglądające na zapchane i domy z dykty - szybko przywykł. Brak zasięgu kilka kilometrów od miast to na południu normalka i powszechne budki telefoniczne na oddalonych od dużych miast stacjach paliw. Płacenie czekami (brak internetu). Wyjeżdżał z myślą, że wyjeżdża do kraju miodem i dolarami płynącego, ale woli jednak nasz europejski zaścianek i wrócił do Polski.

- emerytpol

W poprzednim odcinku

406
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu 7 arystokratycznych ciekawostek o księżniczkach i książętach
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu Kiedy wychodzisz za mąż po 30. – Demotywatory
Przejdź do artykułu Każda rodzina ma jedną, bardzo dziwną zasadę - internauci postanowili podzielić się swoimi
Przejdź do artykułu Idioci są wśród nas IV
Przejdź do artykułu Oto jacy byli celebryci w swoich szkolnych latach
Przejdź do artykułu Typowe matki w akcji - jak tu ich nie kochać?
Przejdź do artykułu Spowiedź masowego mordercy, czyli jestem producentem żywności
Przejdź do artykułu Oczekiwania kontra rzeczywistość VIII - największa profanacja pizzy
Przejdź do artykułu Oto jak zmienia się życie człowieka, gdy na świat przychodzą dzieci
Przejdź do artykułu Dobre rady dotyczące dorosłego życia, których nie dali nam rodzice

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą