Niedzielne pogotowie redakcyjne w sprawnej i szybkiej akcji uratowało dzisiejsze autentyki. Przepraszamy za usterki i zapraszamy do jak zawsze wciągającej lektury.
Hodowla budyniu
Mój ojciec jest instruktorem nauki jazdy. Pewnego dnia wyjechał z przyszłymi kierowcami w trasę drogą przez łąki, pola, lasy, miasteczka, wiochy i mękę. Osoba kierująca jest w skupieniu tak wielkim, jakby miała się dosłownie skupić (czyli ekhm... zdefekować), jedzie całkiem nieźle, zatem przyczepić się nie ma do czego; ruch niewielki.
Aby przerwać milczenie i wnieść nieco humoru tatko mój wskazuje na zażółcone pole (rzepak, z całą pewnością rzepak) i bez mrugnięcia okiem prawi:
- O! Rolnik budyń zasiał.
- Budyń? - spłoszony kierujący (a może kierująca - nie znam szczegółu) zerka w bok.
- No. Unia dopłaty daje, to i się opłaca - kontynuuje tato.
Kierowca uważniej spogląda w bok. - To? Budyń?
- Budyń, budyń. Kosi się, mieli i pakuje w te torebeczki.
Uczeń po chwili zadumy stwierdza z dyplomatyczną ostrożnością:
- Ja tam z miasta jestem, nie znam się...
by KoX
* * * *
Perwersum Maximum
Wpadłem sobie do TESCO. Zakupiłem na piekarni pączka... bo nawet śniadania nie miałem kiedy skonsumować. Zarzuciłem do wózka co mi tam potrzebnego było i se stoję przy kasie. Przede mną paniusia z zakupami. Wyłożyła wszystkie na pas transmisyjny no i kasjerka zaczyna kasować i dociera do "Kij od mopa - szt. 1"
Z poważaniem,
Pies
Tłumaczenie © by qbek and joemonster.org
Przy kopiowaniu wskazane podanie źródła.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą