Dziś o rudych, odzywkach, których znaczenia do końca się nie zna, ziemniakach i Warsie, co wita nas.
Od urodzenia mieszkam w bloku, co nierozerwanie wiąże się z posiadaniem sąsiadów. Nie znałam takowych zbyt dobrze, zważając na mój młody, ongiś, wiek, więc nie kojarzyłam, kiedy rodzice rzucali różnymi nazwiskami. Jednakże w pewnym momencie zauważyłam, że ostatnimi czasy często w ich rozmowach pojawiają się tajemniczy "Rudzi". Nazwa ta wzięła się od pewnej pani, która mieszkała nad nami, a która właśnie zmieniła kolor włosów na oczojebny czerwony. "Rudymi" nazywali rodzice całą mieszkającą po sąsiedzku rodzinkę, wraz z płomiennorudą, nadobną niewiastą na czele. Jednakże owa istotna informacja jakoś nie dotarła do mojej świadomości i owi "Rudzi" byli nadal bardzo enigmatyczni.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą